Powrót

Tak niedawno się widzieliśmy, ściskaliśmy, wymienialiśmy dobre słowo…

Wczoraj, zza oceanu dotarła do nas smutna wiadomość. Odszedł nasz przyjaciel ze sceny Bruce Macartney Jr. – przecudowny człowiek, oddany muzyce, zwłaszcza folkowi i morskim pieśniom. Poznaliśmy go w Holandii, gdzie wystąpił w składzie The Hoolie (z Jerry Casault and Kathy Morris). Szybko przypadliśmy sobie do gustu. Rok później graliśmy, śpiewaliśmy i dżemowaliśmy z Brucem i resztą w Bay City. Bardzo się polubiliśmy, dlatego nie minęło wiele czasu gdy Bruce i Jerry przybyli z rewizytą do Gliwic na nasz festiwal „Nad Kanałem”. Od tamtej pory kontakty były sporadyczne, już tylko via internet, bo jakoś rozmijaliśmy się na międzynarodowych imprezach. Dlatego ogromnie ucieszyliśmy się ze spotkania w tym roku, niecałe dwa miesiące temu, znów w Bay City.

Bruce chorował  poważnie od jakiegoś czasu i widać to było po nim, ale mimo to z energią i swym przewspaniałym uśmiechem „skrzypiał” na scenie ze swym nowym zespołem Roane. Zamieniliśmy raptem kilka słów, bo po nich my wchodziliśmy na scenę, licząc, że po naszym koncercie, porozmawiamy dłużej. Niestety, własny występ kosztował Bruce’a dużo wysiłku, nie doczekał końca naszego koncertu, wrócił odpoczywać do domu. Nie spotkaliśmy się już…

Dziękujemy Ci przyjacielu za te wspólne, choć krótkie, ale jakże intensywne chwile, które razem dzieliliśmy. Zapamiętamy. A losowi dziękujemy, że postawił Cię na naszej drodze i dał nam jeszcze szansę na spotkanie w tym roku.

Rodzinie, przyjaciołom i tym wszystkim, którzy odczuwają jego stratę ślemy słowa wsparcia i otuchy. Nie martwcie się, Bruce na pewno już tam znów gra na swoich skrzypeczkach i koncertinie i uśmiecha się do nas szeroko. Takim go zapamiętajmy.